Nie tęsknię do dni, w których żyłam nadzieją, że gdzieś tam istniejesz. Nie boję się teraz kolejnego wschodu słońca, bo już przecież jesteś. Wrastasz w ramiona błękitem, gdzieś po kres szalonych myśli i usta w pogoni za czasem przed świtem kreślą rozkosze. A ja tylko jednego chcę, tytułem Cię proszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz