czwartek, 4 lipca 2013

Czarna rzeka. Zagubienie.

Mu­zyka na­giej śmier­ci
Na tonącym for­te­pianie
Chłód spo­wija mo­je oczy
Ra­nię Ciebie dla osłody

Nie od­po­wiem za łzy Two­je
Bo mam us­ta pełne wo­dy
Płynę z niesłyszalną groźbą
Czar­nym krzy­kiem czar­nej rze­ki
I nie uj­dzie ze mnie od­dech
Bo wstrzy­małam go na wieki

Liczę raz
Za­nurzam ręce
Liczę dwa
Przechodzą dreszcze
Raz os­tatni łapię za­pach
Póki mogę łapać jeszcze

Liczę trzy
Za­mykam oczy
Czerń za­lewa mo­je skro­nie
Dłonie lecą już przed siebie
Co ma wi­sieć nie uto­nie

Liczę czte­ry
Chcę umrzeć
Ale po­wiedz mi dlacze­go
Zresztą chy­ba już za pónno
Nie wiem gdzie jest dno, gdzie niebo

Jed­nak tonę
W to­ni głuchej
Rze­ka ści­na
Tętno w żyłach
Łykam bo już czas za­pom­nieć
O płynących w przód godzi­nach

Ze­gar sta­je
Sta­je od­dech
Krew pul­su­je
Głucho w dziczy
No­gi się tyl­ko miotają
Jak­by spuszczo­ne ze smyczy

Niech miotają, to nic nie da
Cisza to­ni wolę kruszy
Siła na­siąkniętej złości
Ściąga ciało w odmęt duszy
Czar­na czar­na czar­na rze­ka

Cze­go chciałam ? Sama nie wiem
I tak leżę za­nurzo­na
Między dnem, a snem, a niebem...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz