środa, 19 czerwca 2013

Green Day aleją moich marzeń ♡

18.06.2013

Stres, stres, stres.
Wyjechaliśmy o 13:50. Bałam się, że tata się spóźni i wejdziemy jako ostatni. Jednak wszystko potoczyło się odwrotnie jak myślałam. W kolejce staliśmy krótko. W środku byliśmy przed 19:00.


Oprócz wrednych ochroniarzy było bardzo miło. Obcy ludzie podchodzili, żeby pogadać o czymkolwiek. Przytulaliśmy się, śmialiśmy. Chciałam z Sandrą krzyknąć : PATRZCIE, BILLIE !!! ale pewnie by nas zamordowali na miejscu. To nie byłby śmieszny żart. ;_;


Drunk Bunny są bardzo zboczone ♥



Mój skarbuś ♥



Arena.


W połowie wyszłam na parę minut odetchnąć. Potwornie bolał mnie brzuch. Przez nich. Musiałam odpocząć. Nie siedziałam długo. Wróciłam. Dla nich. Dla niej. I dla niego.






Wtorek 18.06.2013 roku okazał się być najszczęśliwszym dniem w moim życiu. Karolinek usłyszał kilka piosenek. Ratownicy co chwilę wynosili kogoś na wózkach. Nie dlatego, że ludziom robiło się słabo. Ludzie się przepychali. Byłam prawie barierce, niedaleko sceny. Billie prawie ochlapał nas wodą. Pierwsze spojrzenie na niego.. To był zgon. Nie mogłam uwierzyć, że tam byłam i stałam naprzeciwko niego. Jeszcze przedłużyli koncert o 30 minut. 30 minut lepszego życia.. Moje trampki umierają a na brzuchu mam trzy siniaki. Ale to nic. Green Day, Billie, Sandra. Spełnione marzenia. To było najważniejsze. Szkoda, że tata był dla mnie taki oschły. Wiem, że już się dla niego nie liczę. Teraz najważniejsza jest ONA. Nie ważne, że matka kazała mi dzisiaj spierdalać.. Nie ważne, że mnie krzywdzi, robi awantury z niczego. Potem gnębi mnie swoim milczeniem. Było kolorowo. Teraz szara rzeczywistość powraca. Nienawidzę mojego życia.



Aguś mówi dobranoc. 
Billie mówi : I love you ♥


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz